Główny Urząd statystyczny opublikował dzisiaj kwietniowe dane dotyczące cen produktów i usług konsumpcyjnych w Polsce. Chociaż widać niewielką poprawę, to jednak wciąż jesteśmy pogrążeni w deflacji, która odnotowywana jest od lipca ubiegłego roku. W ujęciu rocznym ceny spadły przed miesiącem o 1,1%. Pocieszeniem może być jednak fakt, że tempo spadku cen maleje z miesiąca na miesiąc. Dla porównania, w lutym br. deflacja wyniosła aż 1,6%.

Na spadek cen w największym stopniu wpłynęły taniejące paliwa – w całej kategorii „transport” deflacja wyniosła 9,1% r/r. Widać było także wyraźne spadki cen odzieży i obuwia (o 5,1%) oraz żywności (o 2,7%). Na plus działały natomiast ceny łączności, które wzrosły o 4,9% wobec kwietnia 2014r., a także ceny usług restauracyjno-hotelowych (o 1,3%), edukacji (o 1,2%), napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych (o 1,1%), a także rekreacji i kultury (o 1,0%) oraz koszty związane z utrzymaniem mieszkania (o 0,6%).

Dużo lepsze były natomiast odczyty na temat inflacji w ujęciu miesięcznym. Okazało się, że w porównaniu do wcześniejszego miesiąca ceny produktów i usług zwiększyły się o 0,4%. Choć w gruncie rzeczy nie jest to znaczna zwyżka, to jednak wzrost ten był najwyższym od 2 lat. Co ważne, inflację wobec poprzedniego miesiąca zaobserwowano już drugi raz z rzędu, więc może okazać się, że jest to trwały trend, a nie sytuacja incydentalna.

W ujęciu miesięcznym najmocniej podskoczyły ceny odzieży i obuwia, które wzrosły o 3,1%. Więcej niż w marcu musieliśmy płacić także za paliwa, które podrożały o 1,1% oraz za żywność droższą o 0,6%.

Oba odczyty – zarówno rok do roku, jak i miesiąc do miesiąca były nieznacznie lepsze od prognoz eksperckich. Analitycy spodziewali się, że deflacja wyniesie 1,2% r/r, natomiast w stosunku do marca 2015r ceny miały wzrosnąć o 0,2%.

Eksperci zakładają, że dobre dane w ujęciu miesięcznym mogą zwiastować całkowite wyjście z deflacje. Nie da się jednak ukryć, że jeszcze przez długi czas Polska nie zdołał osiągnąć inflacyjnego wyznaczonego przez Narodowy Bank Polski. Zgodnie z nim, optymalną inflacją byłaby ta na poziomie 1,5%.