Jeszcze przed południem okazało się, że polscy inwestorzy nie są chętni do kupowania akcji, a warszawska giełda wypada dość słabo na tle pozostałych europejskich rynków. Tym samym zapowiadała się powtórka z wczoraj. Pod kreską znajdowały się indeksy dużych, średnich i małych spółek.

Wczesne popołudnie nie przyniosło dużych zmian. Najważniejsze wskaźniki na parkietach Starego Kontynentu nadal radziły sobie lepiej niż rodzimy WIG20. Polskich graczy do ruchu nie zachęciły lepsze od prognoz dane na temat sprzedaży detalicznej, która w cenach bieżących wzrosła o 8,6% r/r. Produkcja przemysłowa wypadła nieco gorzej od oczekiwań (4,3% r/r). W ujęciu miesięcznym sprzedaż spadła o 0,3%, a produkcja wzrosła o 6,0%.

Popołudniu poznaliśmy jeszcze dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Liczba wydanych pozwoleń na budowę domu była o 30 tys. niższa od prognoz (1 215 tys.), a liczba rozpoczętych budów była o 53 tys. niższa od przewidywań i wyniosła 1 127 tys.

Najważniejsze polskie indeksy zakończyły środową sesję spadkami wartości. WIG20 malał o 0,48%, ale nadal utrzymuje się minimalnie powyżej 2500 pkt (2502,35 pkt). WIG30 kurczył się o 0,56%, a mWIG40 oraz sWIG80 traciły na wartości odpowiednio 0,85% oraz 0,84%.

Aż trzy rodzime blue chipy nie zmieniły wartości w porównaniu do wczorajszej sesji. Były to BZ WBK, Orange Polska i Tauron. Tylko pięć dużych spółek było nad kreską, ale jedynie Asseco Poland rosło o więcej niż 1% (1,05%). Najmocniejsze spadki zanotowały dzisiaj mBank (-2,34%) i LPP (-2,16%).

Na pozostałych rynkach Europy było lepiej niż w Polsce. Dominował kolor zielony. Niemiecki DAX w momencie zamykania sesji zyskiwał na wartości 0,37%, francuski CAC40 rósł o 0,42%, a brytyjski FTSE zwyżkował na poziomie wynoszącym 0,64%. Włoski MIB był 0,08% na plusie, a hiszpański IBEX rósł o 0,55%.