Premier Wielkiej Brytanii, David Cameron, pozostawia europejskich polityków w sporym niepokoju. Już kolejny raz sugeruje, że jego kraj potrafi działać samodzielnie, dlatego chce ograniczyć powiązania z Unią Europejską, do której należy jeszcze od czasów istnienia Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, a dokładniej od 40 lat. Dla zyskania większej niezależności, polityk domaga się, żeby UE nieco poluzowała zależność Wielkiej Brytanii od wspólnoty. W przeciwnym razie, Cameron może utrudnić przejście zmian dotyczących wspólnego nadzoru bankowego dla państw Eurolandu.

David Cameron podkreślił, że Unia Europejska bezustannie ewoluuje, co wymaga też zmian od samych krajów do niej należących. Zaznacza jednak, że każde państwo powinno mieć szansę na samodzielne decydowanie o tym, jak dokładnie mają wyglądać jego stosunki ze wspólnotą europejską. Jak się bowiem okazuje, sam nie chce, by Wielka Brytania musiała we wszystkim dostosowywać się do UE.

Żeby zyskać większą niezależność od Unii Europejskiej, David Cameron domaga się poluzowania kontaktów swojego kraju z UE. Zauważa przy tym, że w wielu kwestiach jego ojczyna wcale nie potrzebuje unii, bo potrafi rozwiązać je samodzielnie. Pytany o przykład, wspomina np. o dyrektywie dotyczącej czas pracy czy o ograniczeniu pewnych praw, jakie przysługują imigrantom przebywającym na terenie Wysp Brytyjskich.

Walcząc o swoje prawo do większej niezależności od UE, Wielka Brytania miałaby zawetować nawet zmiany dotyczące wspólnego nadzoru bankowego. Choaiż jeszcze nie wiadomo, jakie byłyby tego konkretne konsekwencje, to do dla strefy euro mogłoby stać się to dużym utrudnieniem w tworzeniu unii bankowej i fiskalnej.