Stany Zjednoczone od wielu lat uważane są za jedno z największych mocarstw na świecie. Nie oznacza to jednak, że są wolne od problemów politycznych czy gospodarczych. W ostatnim czasie jedną z największych bolączek tamtejszych polityków jest wysoki i wciąż szybko rosnący dług publiczny. Powinno to niepokoić głównie Demokratów, bo to za kadencji ich prezydenta – Baracka Obamy zadłużenie zwiększyło się już o ponad 69%!

Według danych opublikowanych ostatnio przez Departament Stanu, dług publiczny USA przekroczył już 18 bilionów dolarów. Dokładnie wynosi 18 bln 5 mld 549 mln 328 tys. 561 dolarów i 45 centów, czyli 18 005 549 328 561,45 USD. Taka liczba brzmi wręcz niewyobrażalnie. Nie dziwi chyba fakt, że suma przekracza wartość amerykańskiego Produktu Krajowego Brutto o 3% (103% PKB).

Na horrendalną sumę zadłużenia Amerykanów składa się dług instytucji rządowych oraz ten należący do innych jednostek. Pierwsza część wynosi dokładnie 5 bln 82 mld 867 mln 603 tys. 128 dolarów i 51 centów. W przypadku pozostałych długów jest to natomiast 12 bln 922 mld 681 mln 725 tys. 432 dolary i 94 centy.

Sprawdzono także, jaka kwota tego zadłużenia przypada na jednego mieszkańca USA. Okazało się, że jest to przeszło 56 tysięcy dolarów per capita. To sprawia, że Stany Zjednoczone znajdują się na 3. miejscu rankingu krajów, w których na jedną osobę przypada największa kwota długu publicznego. Wyprzedza je wyłącznie Japonia i Irlandia. Natomiast fakt, że dług kraju wynosi aż 103% jego PKB powoduje, że sytuacja USA jest niemal identyczna, jak w przypadku Francji i - szczególnie mocno odczuwającej kryzys gospodarczy - Hiszpanii.

Czy winą można obarczać Obamę? Najpierw trzeba zwrócić uwagę na to, że objął on fotel prezydencki wkrótce po tym, jak rozpoczął się kryzys dotykający niemal wszystkich krajów świata. To może tłumaczyć, dlaczego od 21 stycznia 2009r., czyli od dnia, kiedy Barack Obama zaczął pełnić swoją funkcję, amerykański dług wzrósł o 69,5%.